Info
Ten blog rowerowy prowadzi Borys47 z miasteczka Poraj. Mam przejechane 4720.48 kilometrów w tym 2011.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.83 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2012, Sierpień10 - 0
- 2012, Lipiec9 - 0
- 2012, Czerwiec10 - 0
- 2012, Maj19 - 0
- 2012, Kwiecień4 - 0
- 2012, Marzec7 - 0
- 2012, Luty7 - 0
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień10 - 0
- 2011, Sierpień20 - 0
- 2011, Lipiec6 - 0
- DST 73.02km
- Teren 25.00km
- Czas 02:54
- VAVG 25.18km/h
- VMAX 43.50km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 1283kcal
- Sprzęt Merida KalaHARLEY 550
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening objętościowy - deszcz, wiatr zimno i ujowo...
Środa, 7 września 2011 · dodano: 07.09.2011 | Komentarze 0
Dzisiejsza aura nie zachęcała do jazdy, ale po kapciu w Poznaniu złapałem jakąś mega energię na rower. Pomimo deszczu i chłodu, oraz wiatru, który zwłaszcza na nasypie zalewu w Poraju dosłownie spychał na lewo, postanowiłem trochę pokręcić po okolicy, zupełnie bez celu. W lesie w Jastrzębiu pojechałem na "dziewiczy" dla mnie odcinek, po kilku minutach znalazłem się przed wjazdem do Siedlca. Nazwę kojarzyłem tylko ze słyszenia, ale co tam, dzida przez trasę i prosto przed siebie. No i wyjechałem w Rudniku, skąd pokręciłem na Kamienicę Polską, potem do Poraja, wałem do Kuźnicy, przez Miłość (wiedziałem, suka zawsze się kończy...) do Kłodówki, podjazdem do Koziegłówek, via Koziegłowy do Rosochacza i dalej szosą do Gęzyna. Z tej niezwykle skomplikowanej urbanistycznie wioski z powrotem nad porajski zalew. Następnie instynkt wiódł mnie w stronę Choronia, który zdobyłem dłuższym, lecz łagodniejszym podjazdem. Potem zjazd do Dębowca, gdzie na prędkości 40 km/h ominąłem na centymetry, dwa albo i półtora potencjalny niedzielny rosół, który wylazł mi pod samo koło. Przyjąwszy dawkę adrenaliny i endorfin przetoczyłem się przez las w stronę drogi pożarowej, gdzie w zimę pamiętnego dnia zaliczyłem ślizg jak stąd do jutra. Potem dojazd do magistrali Osiny-Poraj, zjazd w stronę Jastrzębia, i "schłodzenie" (jakby mi było ciepło chociaż przez chwilkę, urwał nać...) do domu.
Test bojowy odbyła kurtka Rogelli Merano. Holendrzy odwalili kawał dobrej roboty jeśli chodzi o ocieplenie, ale pała (e, świntuchy, ogarnijcie się...) za oddychalność, bo worek foliowy lepiej odprowadza wilgoć, niż to czerwone cudo techniki tekstylnej, Raczej na NISKIE temperatury, albo lekko rozpięta na treningi o małej intensywności. Raczej bez rewelacji, jak za 150 zeta.
Nuta na dziś - Bajaga (za cholerę nie wiem, czemu wideo pod utwór jest jakie jest, ale niech będzie:))
&feature=related">